Internet i media huczą o nieco już porośniętej kurzem sprawie pana Adama Darskiego, który to na koncercie swojego zespołu (Behemoth) trzy lata temu podarł Biblię, mówiąc że musimy ukrócić działalność tej zabójczej kłamliwej sekty.
Nie on pierwszy i nie ostatni.
Przed nim, czynu tego dokonał Ozzy Osborne, tyle że akurat jego pokój hotelowy został „zaatakowany” przez walczących chrześcijan, którzy podarowali mu setki egzemplarzy Pisma Św. Co zrobił „Ojciec Chrzestny” metalu? Wyszedł i zaczął je drzeć, ale szybko dostał po pysku od… gitarzysty BS, który wiedział że ten wybryk nie przyniesie im popularności.
No właśnie, czy działanie przeciwko jakieś Religi w ogóle ma sens?
Oczywiście że nie! Nie wiem, co wyobrażał sobie Lennon kiedy stwierdził że jest popularniejszy od Chrystusa, ale ogólnie takie działania po prostu artystą nie służą. I BARDZO DOBRZE!
Atakowanie tej, czy innej wiary jest łakomym kąskiem dla celebrytów i „idoli”. Ateizm łączy grupy, które pozornie nie mają ze sobą nic wspólnego. Prostych chłopów którzy zazdroszczą proboszczowi „bryki”, młodzież która nie akceptuje wstrzemięźliwości seksualnej, aż do oświeconych filozofów. Każdy znajdzie coś dla siebie. Można się również zaprezentować jako nieszablonowa jednostka w tym Endecko- katolickim piekle. Na szczęcie wielu się na tym przejechało.
Ludzie powinni być konsekwentni w swoich działaniach i powinni utrzymywać zdrowe zasady współżycia między sobą. Jako katolik, nie mogę pozwolić sobie na obrażanie moich uczuć religijnych. Basta i nie ma żadnej innej drogi. Nie udawajmy że pada deszcz. Całkiem normalną postawą jest walka z takimi zachowaniami, które naruszają te zasady . Nie dyskryminując innych, nie bądźmy dyskryminowani i obrażani.
Przyjrzyjmy się tej sprawie z bliska. Nergal, który kreowany jest na wielką gwiazdę światowego formatu, czołową postać Black Metalu, nie jest tym za kogo się ma! Proszę was. Światowa sława cieszy się z zaszczytnej 50 pozycji na liście najlepiej sprzedających się płyt w USA? Nonsens. Prywatnie związany jest z Dodą, co też daje dużo do myślenia. Mi przypomina się tylko jeden film, z którym ten związek można przyrównać: TESTOSTERON.
Aby istnieć w jakieś świadomości ludzkiej, człowiek ten musi uciekać się do takich prostackich zagrań w stylu niszczenia Biblii. Inaczej pozostanie znany, małej grupce pasjonatów metalu i pozostanie pewnym ciekawym zjawiskiem, którego w dobrym jest znać, ale nie koniecznie słuchać.
Na początku przywołałem sprawę Lennona i feralnej wypowiedzi o Jezusie. Co zrobiono w „otwarty i liberalnych” Stanach? Zapłonęły stosy z płytami Beatlesów, a sama „Czwórka z Liverpoolu” była chłodno przyjęta w czasie Tournee. W Polsce jestem pewien że płyty nie zostaną spalone z prostej przyczyny: nikt ich po prostu nie ma.
